Historia rozbudowy kościoła pw. św. Marii Magdaleny w Tychach

Z monografii ks. prof. Janusza Wycisło
„Dzieje parafii pod wezwaniem św. Marii Magdaleny w Tychach w zapiskach kronikarskich”.


 

Szybko zwiększająca się liczba parafian wymagała rozbudowy do­tych­cza­so­wej bryły budynku koś­ciel­ne­go. Ksiądz Kapica zdawał sobie sprawę z te­go, że koszty przebudowy mogą być wysokie, a sa­ma inwestycja musi jed­nak naruszyć budowlę, czego początkowo chciał uniknąć.

 

Po zasięgnięciu opi­nii miejscowych bu­dow­ni­czych zde­cy­do­wał się udać do pracowni architekta Maxa Śliwki w Zab­rzu. Jemu zlecił o­pra­co­wa­nie pro­jek­tu roz­sze­rze­nia koś­cio­ła tak, aby mógł po­mieś­cić w czasie 2-3 Mszy św. nie­dziel­nych parafian zo­bo­wią­za­nych do brania w nich czynnego udziału. Po kilku miesiącach zabrski architekt przedstawił ks. Kapicy pro­jekt bu­dow­la­ny. Przewidywał on prze­dłu­że­nie nawy głównej kościoła o długość ist­nie­ją­ce­go do dzisiaj obszernego, półkolistego prez­bi­ter­ium. Zakładał ponadto do­bu­do­wa­nie do istniejącego budynku koś­ciel­ne­go dwóch obszernych naw bocz­nych z Grotą Matki Bożej po lewej i Kaplicą Ogrójca po prawej stronie kościoła. Rozbudowana świątynia miała mieć kształt dużego krzyża z za­ok­rąg­lo­ny­mi ramionami.

 

Aby rozpocząć prace, należało rozebrać aż 50% starej zabudowy kościoła. Nietknięte miały pozostać wysmukła wieża kościoła i przylegający do niej kawałek nawy głównej. Wymogi przebudowy określały szerokość frontu robót, który od pierwszego dnia okazał się bardzo rozległy. Ksiądz Kapica jednak nie miał wątpliwości, że podczas budowy otrzyma pomoc wielu parafian, liczył więc na szybkie ukończenie przedsięwzięcia.

 

Prace przy rozbiórce starego i budowie nowego kościoła miały ruszyć wiosną 1906 roku. Wcześniej tyski proboszcz podzielił ludność parafii na dwie grupy, prosząc by każda z nich sumiennie wywiązywała się z przyjętych obowiązków religijno-moralnych. Grupę pierwszą stanowili robotnicy płatni, tj. fachowcy, którzy mieli być zaangażowani bezpośrednio przy budowie kościoła. Druga grupa parafian miała natomiast za zadanie modlić się w intencji powziętej budowy. Ksiądz Kapica zobowiązywał oba „sektory” parafii do wzajemnego wspierania się, wskazując na konieczność równoczesnego działania obu grup.

 

Prace rozpoczęto jednak z nieznacznym opóźnieniem z winy architekta, który dopracowywał poprawki wniesione przez proboszcza. Późną wiosną 1906 roku wyburzono część tyłu budynku kościelnego. Od tego momentu wszystkie nabożeństwa parafialne trzeba było odprawiać pod gołym niebem, na placu przykościelnym. Grupa parafian modlących się w intencji szybkiego i pomyślnego ukończenia dzieła, na prośbę proboszcza, musiała dołączyć kolejną intencję - o sprzyjającą budowie pogodę. Trzeba pod­kreś­lić, że od tej pory ani raz budowie kościoła pod wezwaniem św. Marii Magdaleny nie przeszkodził deszcz.

 

W1906 roku deszcz nie padał także w niedziele i święta, gdy Msze św. celebrowano na powietrzu. Prace budowlane postępowały bardzo szybko; wyprzedzały przyjęte harmonogramy robót. Ks. Kapica nikogo nie musiał zachęcać do wydajniejszej pracy. Robotników pomocniczych było zawsze pod dostatkiem. Część parafian przychodziła do pracy również poza wyznaczonymi terminami. Wszyscy rozumieli, że budowa kościoła to także swoisty wyścig z czasem. Prace należało bowiem zakończyć przed zimą.

 

Zapał parafian, zaangażowanie proboszcza oraz modlitwy wielu tyszan sprawiły, że prace budowlane zdołano ukończyć przed nastaniem pierwszych mrozów. Udało się więc pomyślnie dokonać dzieła rozbudowy kościoła, który zwiększył swoją powierzchnię użytkową aż o 65%. Poświęcenia powiększonego obiektu sakralnego dokonał w maju 1907 roku ks. proboszcz Ryszard Stehr z Mokrego. Uroczystość zgromadziła wiele tysięcy mieszkańców Tychów, zarówno tych, którzy brali bezpośredni udział w pracach remontowo-budowlanych, jak i tych, którzy modlili się i ofiarowywali swe cierpienia w intencji ukończenia budowy. Koszt przebudowy zamknął się kwotą 140 000 marek niemieckich. Patron kościoła, przekonany uprzednio przez ks. Kapicę o konieczności przebudowy, wywiązał się ze swego zobowiązania i pokrył 35% ogólnych kosztów. Resztę stanowiły dobrowolne składki. Proboszcz spłacił wszystkie należności finansowe. Tym samym mógł zająć się sprawą budowy sierocińca katolickiego, którego nie było w powiecie pszczyńskim. Na razie jednak tylko częściowo ujawnił swoje zamiary w tym względzie.

 

Po rozbudowie kościoła okazało się, że stara wieża nie harmonizuje z nowym obiektem sakralnym. Była zbyt niska w sto­sun­ku do tak dużej i „opasłej” bu­dow­li. Niektórzy doradzali ks. Kapicy na­tych­mias­to­we dobudowanie wyższej i bardziej masywnej wieży, ale ten miał inne plany - myślał o sierocińcu. Po­nad­to zamierzał przede wszystkim wy­po­sa­żyć powiększony kościół w nowe sprzęty liturgiczne oraz upiększyć jego wnętrze. Troskę o stan techniczny i wygląd starej wieży musiał więc odłożyć na czas nie­o­kreś­lony. Parafianom obiecał jednak, że do tej sprawy powróci przy nadarzającej się okazji.

 

Sezon budowlany 1907 roku parafianie tyscy wraz z proboszczem poświęcili wyłącznie na upiększanie wnętrza kościoła. Plafon wzbogacono o stiuki. Malutką kaplicę Groty wyłożono kamieniami, łudząco podobnymi do tych z Massabielskich Skał, przemalowano ściany. Część parafian - jedni zachęceni przez ks. Kapicę, inni spontanicznie - ofiarowała nowe sprzęty liturgiczne. Spośród licznych nazwisk należy wymienić najbardziej re­pre­zen­ta­tyw­ne, tj. ludzi, którzy już niejednokrotnie byli fundatorami kościoła. I tak artysta malarz Kowalewski z Katowic, zaangażowany przy upiększaniu tyskiego kościoła, ofiarował parafii dużą figurę Matki Bożej; firma Aerogen A. G. Tichy podarowała kandelabry; rodzina Stabików - polewaczki; prezes firmy z Gliwic - dużą statuę Chrystusa Króla; znany w Tychach warsztat ślusarski Niestroya - lampę wieczną i żyrandole; rodzina Krzyżowskich ofiarowała dwie latarnie stojące; Pitlokowie - palmy de­ko­ra­cyj­ne; Zackel - ampułki i tacki do lavabo; Mrowieć - uchwyty dla 14 stacji Drogi Krzyżowej i reliefy 12 apostołów, do dzisiaj znajdujące się na ścianach kościoła; rodzina Meyerów zakupiła tzw. tablice kanonowe opatrzone ozdobnymi ramami, potrzebne przy odprawianiu Mszy Św.; Szczepankowie paramenty liturgiczne; ktoś inny zakupił ozdobny dywan "Monachium", który położono przed ołtarzem; pewna rodzina ofiarowała ramy ozdobne do obrazów stacji Drogi Krzyżowej. Akta zgromadzone w teczce Furstlich - Plessische General - Direktion Korrespondenz dobitnie świadczą o ofiarności ówczesnych mieszkańców Tychów i firm za­an­ga­żo­wa­nych w rozbudowę i upiększanie kościoła pod wezwaniem św. Marii Magdaleny. Wszystkie dary ofiarowane kościołowi w Tychach ks. J. Ka­pica zamierzał włączyć w koszty przebudowy, lecz pomysł ten ujawnił dyrektor kancelarii książęcej w Pszczynie. Tyski proboszcz otrzymał więc od patrona kościoła księcia pszczyńskiego tylko tę część pieniędzy, która wynikała z rzeczywistych kosztów przebudowy budynku kościelnego.

 

Na prośbę księcia pszczyńskiego i tyskiego proboszcza, a także zgodnie z istniejącym prawem budowlanym, końcowy wykaz kosztów sporządził architekt Max Śliwka jako „budowniczy, zaprzysięgły sądownie, taksator i rzeczoznawca dla powiatu miejskiego Gliwice”. Wykazał on, że kosztorys rozbudowy nie został przekroczony. Materiały zostały zużyte zgodnie z założeniami i planem. Zobowiązania finansowe parafii zostały ure­gu­lo­wa­ne, dlatego sprawę rozliczenia rozbudowy kościoła pod wezwaniem św. Marii Magdaleny w Tychach zamknięto.